środa, 4 listopada 2015

--- Dzień (Za)Dumy ---

Pomyślałam, że o tym napiszę, bo za kilka lat pamięć zapomni, a internet pewnie nie...

1 listopada to dzień z jednej strony pełen zadumy, ale i... wbrew pozorom, radosny. W końcu to uroczystość Wszystkich Świętych, a na cmentarzach spotykają się rodziny, wspominają dobre chwile, cieszą się swoim widokiem... Taki obrazek jest tego konkretnego dnia częstszy niż łzy i melancholia...

2 listopada jest dniem "zadusznym", czyli dniem pamięci "za dusze". Już nie tylko te wyniesione na ołtarze, ale te najbliższe...

31 października zaś w tym roku był dla mnie Dniem Dumy.

Tak wyszło, że właśnie w sobotę świątecznego weekendu byliśmy w północno-wschodniej Polsce, a w niedzielę w moich rodzinnych stronach. Niunia oczywiście z nami.

Na jednym z cmentarzy, pośród szumu lasu i zieleni łąk spoczywa Niuni dziadek. Nie miała niestety okazji Go poznać. 

Przy grobie poprosiłam ją, by dotknęła Jego zdjęcia. Pogłaskała chłodną od mazurskiego szronu twarz, dała buziaka... Uśmiechnęła się lekko. Nie biegała wokół, nie szalała niczym tornado, była spokojna, jakby czuła, że tu, w tym miejscu, należy zachowywać się z szacunkiem.

Gdy odchodziliśmy, rzuciłam "zrób papa dziadkowi". I ona wtedy znów podeszła do zdjęcia, sama z siebie i pomachała. Mimo, że stała w zupełnie innym miejscu, przeszła te kilka kroków właśnie żeby zrobić "papa" konkretnie do zdjęcia.


Ja byłam z niej dumna, a dziadek na pewno uśmiechął się do niej, gdziekolwiek jest....

----


"Kiedy gwiazda gaśnie, jej blask świeci jeszcze przez tysiąclecia".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz