piątek, 22 stycznia 2016

--- Feng shui ---

Uwaga, będzie trochę o cyckach więc jak kogoś to gorszy, to niech nie czyta.

Moje dziecko, niespełna dwudziestomiesięczne,  zawsze ma wymówkę, żeby nie przespać pełnej nocy. 

A to bo za mała była i potrzebowała jeść. A potem zęby dokuczały. A to za gorąco bywało, za zimno też. A to L. ugryzła i koszmary się śniły. A to huki sylwestrowe spać nie dawały. A to tata przy komputerze za głośno w klawisze stukał. A to faza na bawienie się 2 godziny w środku nocy była. A to rotawirus. A to bułka o 1 w nocy była niezbędna. A to sen zły się przyśnił. A to za późno poszła spać i wytrąciło ją to z rytmu snu. A to to, a to tamto. I tak prawie 600 ostatnich nocy.  

Mówili...
Daj wodę. Piła wodę. Nawet 500 ml potrafiła wypić. I poprawić piersią.
Zostaw niech się wypłacze, to w końcu zaśnie. Miałam ochotę mordować takich doradców. Niech się sami wypłakują.
Butlę daj. A ja się wahałam, na szczęście Młoda wie co dla niej najlepsze i przeszłyśmy trudną, ale najlepszą z możliwych drogę mleczną.
Kaszkę na kolację jej daj. Jadła i kaszkę, i jogurt, i pół obiadu. I co? I nadal się budziła.
Camilię jej daj, uspokoi się. Może i bezpieczna, ale średnio skuteczna.
Współczujemy Ci. Tak, ja sobie też.

I tak siedzę i myślę niczym Kinga Rusin na urlopie. Może k**** feng shui mieszkania jej nie odpowiada?