piątek, 22 maja 2015

--- A takich dni nie lubię ---

A takich dni nie lubię. I takich nocy.

W środę, punkt 12:00, telefon ze żłobka. 38,5 stopnia. Aha. To już wiedziałam, że to jednak nie zęby. 
Kiedy odbierałam Niunię w trybie przyspieszonym, gorączka sięgała 39 stopni.

Pani doktor kazała obserwować, szukać dodatkowych objawów, dawać leki, czekać. Stosowałam się więc do tych uwag i po raz kolejny osiwiałam na skroniach z nerwów. 

Gorączka skakała, zęby dokładały swoje, ale wczoraj w nocy zachowanie mojego dziecka osiągnęło apogeum. Temperatura była już trochę niższa, ale pogodne do tej pory dziecko, które jest zwykle szalonym odkrywcą, całą swoją energię władowało w płacz i histerię, której nigdy wcześniej na taką skalę nie widzieliśmy. Mniejsza o szczegóły, ale tej nocy naprawdę się bałam.

Za tydzień Niunia skończy pierwszy rok życia. Rok szalony, dni, tygodnie i miesiące które dały mi w kość. Doświadczenia, które przeżywałam po raz pierwszy, emocje do tej pory były mi obce i zadania z którymi musiałam mierzyć się pierwszy raz w życiu.

Słowem - to wszystko co cię nie zabija, tylko trwale wzmacnia. 

Drugi dzień siedzę z Niunią w domu. Patrzę jak się bawi na zmianę z marudzeniem. Tulę, bawię się z nią, obserwuję. Gorączki już prawie nie ma, ale jeszcze nie jest idealnie. 

Ciii, nic jej nie mówcie. Bo chociaż przed nią udaję twardą i spokojną, to w środku nadal się trochę boję...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz