środa, 27 maja 2015

--- No hej mówię! ---

Nie no, ona jest bezczelna ;-)  Bez kitu...

No kto, Mimi oczywiście... 

W drodze do złobka, w autobusie konkretnie, spotkałyśmy widywanego wcześniej chłopca. Na oko 2 - 2,5 roku. Siedział w wózku (tak, siedział k**** w wózku grzecznie, z chęcią i nawet nie próbował katapultować się razem z pasami bezpieczeństwa jak to dzień wcześniej robiła moja córka w akompaniamencie wrzasku na wszystkie struny głosowe).

Niuńka rozejrzała się po autobusie ogarniając wzrokiem miejsca potencjalnej demolki.Nie zarejestrowała nic godnego uwagi poza wózkiem. No i chłopcem.

No to "hej" woła.

Zero reakcji.

"Hej(wykrzyknik)" 

Na twarzy chłopca malowała się szokozja.

Niunia wyciąga rączkę więc i dalej krzyczy "ej, hej hej".

Ale to nie jest historia z tych: ot tak sobie siedział, a ona siedziała obok i już nie byli samotni.

Chłopak zrobił co?

Rączka do góry i.... Zasunął daszek wózka. Na maxa. Do samego pałąka.

Kurtyna!

 

1 komentarz: