Nie no, ona jest bezczelna ;-) Bez kitu...
No kto, Mimi oczywiście...
W drodze do złobka, w autobusie konkretnie, spotkałyśmy widywanego wcześniej chłopca. Na oko 2 - 2,5 roku. Siedział w wózku (tak, siedział k**** w wózku grzecznie, z chęcią i nawet nie próbował katapultować się razem z pasami bezpieczeństwa jak to dzień wcześniej robiła moja córka w akompaniamencie wrzasku na wszystkie struny głosowe).
Niuńka rozejrzała się po autobusie ogarniając wzrokiem miejsca potencjalnej demolki.Nie zarejestrowała nic godnego uwagi poza wózkiem. No i chłopcem.
No to "hej" woła.
Zero reakcji.
"Hej(wykrzyknik)"
Na twarzy chłopca malowała się szokozja.
Niunia wyciąga rączkę więc i dalej krzyczy "ej, hej hej".
Ale to nie jest historia z tych: ot tak sobie siedział, a ona siedziała obok i już nie byli samotni.
Chłopak zrobił co?
Rączka do góry i.... Zasunął daszek wózka. Na maxa. Do samego pałąka.
Kurtyna!
Haha padlam :-)
OdpowiedzUsuń