piątek, 29 maja 2015
--- Filozoficznie ---
Wczoraj Mimi obchodziła pierwsze urodziny.
Powiedzieć, że ten rok był intensywny i zwariowany, to banał.
Właściwie tych ostatnich dwunastu miesięcy nie da się gładko osadzić na linii czasu. Ten rok miał swoją własną czasoprzestrzen. Swoje własne tempo i dynamikę. Z małego bezbronnego dzieciątka Niunia stała się małym czlowieczkiem o silnym charakterze, wyraźnie zaznaczonej osobowości, twardo stojącej malutkimi stopkami na ziemi.
Mimi to dziecko hiperaktywne, ciekawe świata, o przeszywajacym niczym chłód poranka spojrzeniu. Robi tylko to, co ona chce w danym momencie (albo inaczej - pozwalamy jej robić to, co chce bo jak inaczej ma nauczyć się świata?). Ma również bogate życie emocjonalne. Kiedy się śmieje, śmieje się z nią cały świat. Kiedy płacze, pękają serca. Kiedy śpiewa, tańczy wszystko wokół. A gdy krzyczy, psy z dzielnicy obok podkulaja ogony.
Pozwala mi i mężowi uczyć się siebie samych od nowa. Docierać do nowych granic, nazywać kolejno poznawane uczucia, mierzyć się z nieznanymi lękami i stapac po nieodkrytych terenach naszych uczuć. Emocjami dotykać źródeł nowej siły i przekraczać limity wytrzymałości. Od nowa zdefiniować miłość, odpowiedzialność, zaufanie i szczęście.
Ha! Tego nawet ja nie umiem opisać!
A co Mimi na to?
Patrząc na urodzinowy tort, w mgnieniu oka zwinela figurkę Hello Kitty, ukrecila jej łeb i obrzydliwa zawartość cukru w postaci kociego pyszczka z lukru wpakowala do buzi.
I tyle w temacie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz