wtorek, 7 kwietnia 2015

--- Kobieto, puchu marny ---

Święta, Święta i.....

No właśnie. I co z tego? To moje pierwsze nieświąteczne Święta. Ever. Pierwsza Wielkanoc Mimi i to taka kiepska.

Wirus. Być może i rotawirus. A najprawdopodobniej rotawirus. Nie ma to zresztą większego znaczenia. Niewidoczny intruz, który zmógł całą naszą rodzinkę pozbawiając ją świątecznego klimatu, porządnej sałatki jarzynowej i sernika.

I w zasadzie tylko usiąść i zapłakać. Co też zrobiłam w piątek. Jasne, że nie z powodu sernika. Ani sałatki.

Pierwszy raz czułam się tak beznadziejnie bezsilna. Mając ponad 39 stopni gorączki, nie byłam w stanie się ruszyć. Sama z dzieckiem w domu. Dzieckiem, które mnie potrzebuje. Mając dwie ręce, nogi, a więc będąc względnie pełnosprawna, czułam się jak człowiek ułomny, który nie jest w stanie zająć się własnym dzieckiem. Kolejne dni były tylko troszkę lepsze (i nadal nie jest idealnie).

Podobne uczucia towarzyszyły mi wcześniej, kiedy będąc na urlopie macierzyńskim bałam się, że gdyby coś mi się stało, minęłoby zbyt dużo czasu, żeby ktoś mógł zająć się moim dzieckiem.
Być może to głupie myślenie - teoretycznie co miało mi się stać?
Ale były takie dni, kiedy byłam fizycznie i psychicznie wyczerpana moim wymagającym dzieckiem.

I wówczas wydawało mi się, że jest mi trudno, ciężko i w ogóle macierzyństwo to nie dla mnie.
A teraz ten wirus pokazał, jak to w tym dowcipie o optymiście i pesymiście, że oczywiście, że może być gorzej! Co więcej - ja wiem, że jeszcze nie raz będzie gorzej. Ale te myśli zawsze zamiata się pod wykładzinę, nie ma na to czasu.

Ale jest jeszcze coś. Paradoksalnie, im nam trudniej, tym jakaś magiczna siła bierze nas pod ręce, ciągnie za sobą niczym pijaka spod budki za rogiem, stawia na drżące nogi i każe trwać. Być silniejszym dla tej najsłabszej istotki.

Jak silne są te kobiety, które są same i samotne w tym wszystkim? Ułomne fizycznie na co dzień, z okazjonalnym wsparciem, czasem prawie bez środków do życia? 

Dla mnie nadal niewyobrażalnie silne.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz