poniedziałek, 16 marca 2015

--- Mimi ---

Za nami już 2 miesiące w żłobku. Niunia już przy  pożegnaniu nie płacze, ba, nawet wyciąga rączki do cioć! Tylko w wózku rano zawsze jest FOCH.

Niunia jest oczywiście w żłobku gwiazdą. 

Kilka razy zaliczyła już glebę (raz dotkliwie na klocek, który pewnie jakaś mała zołza jej podłożyła; podejrzewam że to ta co się kocha w Szymku, którego Niuńka podrywa), nauczyła się klaskać (również moimi rękoma o 6 nad ranem w niedzielę - ach jakie to było fascynujące oglądać jak mama klaska jak marionetka!) i kiwać się w rytm muzyki. Nie wiedzieć czemu, najbardziej lubi reggae (no dobra, wiem, ale nie powiem czemu).

Je wszystko, co dostanie (to jest podejrzane), śpi dłużej niż w domu (to jest jeszcze bardziej podejrzane) i wytrzymuje bez mamy i taty tyle godzin (a to to jest już podejrzane na maksa).
Jest czysta, uśmiechnięta, pogodna i standardowo co dwa tygodnie przeziębiona.

Jest też lubiana. Bo jak tu nie lubić Niuni, która po kiepskiej nocy otwiera oczy po 6 rano i namierzając mnie wzrokiem, śmieje się od ucha do ucha? Na tę jedną chwilę nawet zapominam ilu godzin nie przespałam.

No i swój status społeczny podniosła dostając swoje pierwsze, własne przezwisko w żłobku. 

Mimi to właśnie ona. Urocze, prawda?:)

1 komentarz: