Wszystkie dzieci śpią w wózkach na spacerze. Wszystkie dzieci przesypiają całą noc w wieku 6 miesięcy. A już na pewno w wieku 8 miesięcy. Wszystkie dzieci lubią kaszkę.
Tja. A Niunia nie. Zdziwieni?
O przespanych nocach po dzisiejszej pełni nie będę się wypowiadać, bo zabrakłoby cenzuralnych słów i musiałabym użyć tych spoza dozwolonej listy.
O wózkach w innym poście.
Ale kaszka? Co z tą kaszką? Why???
Postanowiłam wprowadzić Niuni kolację około 19:00. Pomyślałam o kaszce. Lekkie, szybkie, łatwe jak ciasteczko z kubeczka i wszystkie dzieci lubią kaszkę.
O ja naiwna.
Na śniadanie w żłobku jeszcze zje. Ale z dodatkiem owoców, cynamonu, musu. A w domu to tylko mus.
Pierwszego dnia zjadła. Nawet z chęcią. A właściwie wypiła z doidy. Taką z dodatkiem mleka (nadzieja, że będzie dłużej spała po tym była silniejsza ode mnie). Skutek? Jedna pobudka więcej.
Kolejne dni to już tylko zaciskanie usteczek. No nie będę jadła i już!
No to testujemy. Kaszki bezmleczne. Mleczne. Owocowe. Naturalne. Wielozbożowe. Z owocem świeżym nie, bo fruktoza się w brzuszku w nocy rozkłada i to nie jest dobry pomysł. Z musem. Na gęsto. Na rzadko. Fuj.
Wszystkie dzieci lubią kaszki. A u nas tylko kaszana...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz