piątek, 6 lutego 2015

--- Ja się nie skarżę na swój los (16.09.2014) ---

Spadając z Księżyca, wystarczająco mocno się potłukłam aby wiedzieć, że macierzyństwo łatwe nie będzie.

Jestem matką (brzmi dumnie?). Ale jestem też niezależną jednostką Układu Słonecznego, a nie cieniem mojego dziecka. Nie zdematerializowałam się nagle z przestrzeni ziemskiej, nadal funkcjonuję całkiem sprawnie, choć dni i noce bywają różne.

Jak każda baba mam kryzysy emocjonalne, fizyczne i laktacyjne. Są dni, kiedy wkurza mnie tachanie wózka w dwóch turach po spacerze na górę. Kiedy zastanawiam się, czy na pewno jestem gotowa na życie od skoku rozwojowego do kolejnego skoku. Dni, gdy mam ochotę walić pustymi talerzami o ścianę albo wyjść z siebie i stanąć obok. Chwile, w których chciałabym bezkarnie korzystać z zatyczek do uszu. Momenty, w których modlę się o Ciocię LottoWróżkę. Czasem bywa mi przykro, że bezdzietni znajomi nie mają dla mnie czasu. Czasami chciałabym aby ktoś ugotował dla mnie tradycyjny, polski rosół bo ja nie mam na to czasu. W bezsenne ze zmęczenia (ot, taki paradoks) noce zastanawiam się, czy noce przetykane karmieniami kiedyś się skończą. A w niektóre wieczory smutno mi, naprawdę smutno mi że moja córcia, wrażliwiec z natury, tak ciężko przechodzi te kolejne etapy rozwoju niemowlęcego.

Nie zrozumcie mnie źle. Ja się nie skarżę na swój los. Która mama z autopsji tego nie zna?

Ja wiem, że to kiedyś minie. Że będzie łatwiej. Że będzie lżej dziecku. Że będę tęskniła za czasami noszenia na rękach i „gugu” zamiast „a dlaczego?”, „mama daj kasę”… Ja wiem, że to wszystko jest naturalne, to są poszczególne etapy. Ale ja żyję „tu i teraz”, a nie „kiedyś”. I właśnie teraz, dziś, w tej chwili, przeżywam kosmiczne problemy macierzyństwa i radosne jak pierwsze promienie letniego słońca, momenty. Nie sięgam myślami do „kiedyś”.

I właśnie dlatego podziwiam Was, dziewczyny! Tak, Was! Mamy, które są same i czują się samotne z tym wszystkim. Mamy, które mają więcej niż jedno dziecko i stają na głowie a chodzą na rzęsach, aby rozwiązać problemy macierzyńskie i wychowawcze. Mamy, które nie mogą być ze swoimi dziećmi na co dzień. I mamy, które oddałyby wszystko, aby spełnić marzenia swojego dziecka, bo być może to już wszystko co mogą dla nich zrobić… Podziwiam Was i bardzo szanuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz