Doszłam do wniosku, że ząbkowanie to świetna wymówka. No serio.
Taka sytuacja.
Idę z Niunią na spacer. Niunia nienawidzi pasów, motania, wiązań, szelek. Czyli nie przepada delikatnie mówiąc za fotelikiem, wózkiem, krzesełkiem do karmienia. Czapką, szalikiem i kocykiem na nogi. I tak spacerujemy, a Niunia załącza mobilny alarm.
Życzliwi przechodnie sypią radami z rękawa.
- „Da jej pani chrupka, bo głodna pewnie”
- „Pani ją przykryje bardziej bo pewnie marznie”
-„Ojej biedactwo tak płacze, może…” Może to, może tamto.
Mówienie, że Niunia nie cierpi być w wózku, nie jest głodna, nie jest jej zimno i nie jest w domu bita jest jak tłumaczenie psu po marsjańsku. Więc wymyśliłam klasyczną, ciętą ripostę.
„Mała ząbkuje”.
I tym sposobem zamykam usta tym życzliwym, którzy mają złote rady, ale w kolejce do kasy nie przepuszczą, a wchodząc do sklepu przyspieszają kroku aby wejść jako pierwsi i nawet drzwi nie przytrzymają.
No właśnie, czy już mówiłam, że mamy pierwszy ząbek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz