piątek, 6 lutego 2015

--- Adaptacja część 2 (22.01.2015) ---


Pierwszy dzień.  Pierwsze 60 minut w przybytku rozwoju społecznego i edukacyjnego mojego dziecka. Stres jak przed pierwszym.....egzaminem na maturze.  Pierwsze.... koty za płoty.

Nie było kurczowego trzymania się za nogę. Nie było rozdzierajacego serce krzyku "maaaaamaaaaaaamamama!!!". Nie było krwi i potu.  Nie było nawet łez.

Był Staś,  Tymek i Szymek. Było podrywanie Tymka.  Za buty. Były nowe zabawki i ciocie.  I Tymek z którym wymieniali się puzzlami.  A może to był Szymek?  Ale puzzle były na pewno puzzlami.

Były dziewczynki.  Na spacerze były. I Oliwierek który wstał z drzemki. Ale się nie kolegował, bo był zaspany. 

Było zwiedzanie sali zabaw, szarpanie wykładziny. Były piosenki dla dzieci. Było gwarno,  kolorowo,  jasno. Była Niunia i byłam ja.

Ale to dopiero początek. Nawet nie rozgrzewka. Więc nawet zakwasów nie mamy. Ale jest dobrze. Chyba.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz