poniedziałek, 13 czerwca 2016

--- Stój wariacie! ---

Nie pisałam, bo Wy oczekujecie ode mnie śmichów-hihów, a mi dziecko dorasta... Co napawa mnie z jednej strony dumą, aż serce rośnie i wypycha biust do przodu, a z drugiej strony strachem nieziemskim przed tym, czy dobrą matką będę. 

Dwa latka to nie przelewki. Dwa latka to już taki wiek, że dziecko jest świadome tego, że czekolada smakuje lepiej niż owsiany batonik, a jak mama zakłada buty, to algorytm pokazuje, że za chwilę zniknie w czeluściach miasta. 

Dwa latka to wiek, w którym komunikacja z dzieckiem jest na tyle swobodna, że wiem już, kto zabrał w żłobku misia ("Timi, odaj mysia!"), kto zrobił kuku na nodze ("Timi"), kto jest ogólnie winny złu tego całego świata ("Timi") i kto jest ulubionym towarzyszem zabaw i psot (no, "Timi" rzecz jasna).

Dwa latka to czas wylewania wody z kubeczka i rozmazywania po podłodze/stoliku/whenever. To piękny czas sportowych zmagań ("dziu", "buju", "brum"), odkrywania nowych szlaków i sposobów poruszania się. To czas ewolucji słownika (jakieś 4 nowe słowa na tydzień) i tworzenia arcyciekawych zdań. Czas rysowania po wszystkim, wyboru stylówy do żłobka i zagarniania świata ("moje!"). 

I wreszcie dwa latka to czas dużej samodzielności, upadków bez łez, tworzenia rysunków z sensem i mimiki twarzy z głębokim przesłaniem.

To czas, który tak szybko mija, ze łzą w oku podglądany każdego ranka, tak pędzący, że aż chce się krzyknąć STÓJ WARIACIE! 

Moja mała Mimi mi dorasta... 

 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz