poniedziałek, 20 czerwca 2016

--- 6. rano ---

Sobota, 6. rano, z odleglej galaktyki sennej, wyciaga mnie slodki glosik.

Przysieglabym, ze to Yoda, gdyby po otwarciu jednej powieki nie okazalo sie, ze zmaterializowal sie w postaci mojej Mimi. Szybko zrozumialam jednak sobotni tragizm tej sytuacji i zacisnelam powieki najmocniej jak umiem. 

Po nieznosnie długo glosnych 5. minutach, jeszcze nie kapitulujac, bez pomocy mediatora, postanowilam podjąć negocjacje. Juz nawet sąsiedzi nie byliby w stanie udawac, ze spia.
No dobra, z argumentami to mozna jeszcze dyskutowac, ale z paluchami w oku to juz tylko oddzial antyterrorystow dalby sobie radę. 

Wtem olsnienie! Niczym Pomyslowemu Dobromirowi nad glowa zaswiecila mi się czterdziestowatowka energooszczedna.

Mimi - delikatnie próbuję sprzedać jej moj pomysl - a wiesz, ze tata nie idzie dzis do pracy? Idz obudz tatę, pobawicie sie razem...

Zaskoczylo. Mimi potwierdzila gotowosc do wędrówki po mieszkaniu. 

Szczelnie owinelam się koldra gdy Mimi robila ogledziny sypialni.
Niestety radosc ma trwala 20 sekund, bo Mimi przyszla zdac raport.

- Tata spi - oznamila stanowczo
- Mama tez spi - baknelam ze swojego bunkra
- Mama nie!!!! - szturmem koldry wziela mnie Mimi, brutalnie wyrywajac z nadziei snow o przystojnych pilkarzach.

Przegralam batalie.
A tata spi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz