czwartek, 1 października 2015

--- Nie jestem z tytanu ---

"Bo ostatnio nie jestem w ogóle z pastelowo-radosnej bajeczki, jestem z macierzyńskiego Guantanamo, po czterech albo pięciu godzinach przerywanego snu na dobę, z tego trudno jest klecić takie historyjki, które nie trąciłyby męczeństwem." (Projekt Matka).

TAK! Moja ukochana ostatnimi czasy książka sypie cytatami na każdy dzień. I każdą noc.

(Tja, wiem, że zaraz odezwą się Matki Polki Wielodzietne grzmiąc: CO TY WIESZ O BYCIU MATKĄ I NIEPRZESPANYCH NOCACH?!

Ekhm, no chyba po 16 miesiącach bez normalnej nocy coś już wiem. Może mam tylko jedno dziecko, ale diabelsko usposobione. No i jakby nazwa blog osobisty wskazuje na to, że jest to blog, ekhm, osobisty, a nie o innych matkach i dzieciach więc, ekhm, mogę sobie jęczeć i marudzić z dowolnego powodu. Ha!)

Wczorajszo-dzisiejsza noc zaskoczyła  mnie kolejnymi umiejętnościami mojego dziecka. To, że umie chodzić w ciemności już wiedziałam. To, że zna przeznaczenie miejsca zwanego kuchnią, też. Ale do tej pory nie korelowałam tych dwóch umiejętności między 00:48, a 2:58.  

Po raz n-tej pobudki tej nocy Niunia zeszła z łóżka. Nie, nie zatrzymywałam jej. O pierwszej w nocy było mi naprawdę obojętne, gdzie pójdzie. W zasadzie to zwykle szła podenerwować tatę, więc tym bardziej mi to o pierwszej w nocy zwisało jak róg prześcieradła z potarganego wichrem pobudek łóżka. 

Ale moje dziecko ma niebywały dar zaskakiwania mnie. 

Nie, to nie był sen. O pierwszej w nocy podniosłam stare gnaty z łóżka idąc za eterycznym głosem skandującym "ma ma ma ma ma",  niczym nieprzytomne orki wodzące o 9:05 rano w mordorowych ołpenspejsach za oparami kawy. 

Ja naprawdę musiałam dać jej tę bagietkę o pierwszej w nocy. Naprawdę tu i teraz, bagietka musi być, inaczej policja, straż miejsca, MOPS-y i wkurzeni sąsiedzi daliby mi popalić. I tak prawie do trzeciej w nocy późna kolacja popijana zdrową wodą miała swoje miejsce. 

W gruncie rzeczy to moje dziecko jest całkiem mądre. Rozumie wiele próśb i poleceń. Segreguje śmieci, mówi kilka słów, kulturalnie żegna się słowami "pa pa" wychodząc z dowolnego miejsca (nawet nasze puste mieszkanie wychodząc do żłobka), mówi "bawo" i klaszcze w ręce kiedy coś jej się uda zrobić. Rozdaje buziaki, głaszcze mamę po plastrach na skaleczonej nodze, je widelcem i łyżką... 

Tylko tego "Jest noc, teraz śpij" jakoś zrozumieć nie umie.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz